Bycie rodzicem to skomplikowana sprawa. Poczucie szczęścia, jakie niesie ze sobą pełnienie tej roli, jest naprawdę wyjątkowo głębokie i intensywne. Natomiast trudności i problemy jakie się z tym wiążą, nie dadzą się zaliczyć do błahych. Często słyszy się, że bycie rodzicem dziś jest znacznie trudniejsze niż 50, 150 czy 500 lat temu. Zapewne nigdy nie było to łatwym zadaniem – ale bez wątpienia zmianie ulega rodzaj trudności, co jest konsekwencją zachodzących przekształceń cywilizacyjnych. Kiedyś rodzic troszczył się przede wszystkim o przeżycie dziecka, trudził się, aby zadbać o zapewnienie wystarczającej ilości pożywienia, o przetrwanie okresu chorób dziecięcych. Powiedzieć, że dziesiątkowały one dziecięcą populację to za mało – w wielu rodzinach przeżywała niespełna połowa potomków. Dzisiejszy rodzic, przynajmniej u nas w Europie, nie ma tego rodzaju problemów, ale pojawiły się w to miejsce inne.
Mężczyźni martwią się czy dadzą radę utrzymać powiększającą się rodzinę (no bo przecież stereotypy ról społecznych tkwią w nas całkiem mocno), kobiety obawiają się, jak w praktyce wyjdzie godzenie roli matki z rolą pracownika. Niektóre odczuwają bardzo silny lęk przed samym porodem, nasilany mrożącymi krew w żyłach opowieściami babć czy cioć (którym najwyraźniej jest to potrzebne do utwierdzania się co do wyjątkowości własnych przeżyć i doświadczeń). Częsty jest także niepokój o własną atrakcyjność fizyczną, o bycie pociągającą dla partnera, o powrót do rozmiarów sprzed ciąży.
Co można zrobić, aby pomóc rodzicom jak najlepiej odnaleźć się na tym nowym etapie ich życia? Jak można ich wspierać? Sposobów jest kilka i każdy z nich wart jest realizowania. Po pierwsze: wsparcie informacyjne. Chodzi o dostarczanie zwięzłej wiedzy, rzetelnych informacji, które zmniejszą odczuwaną niepewność, rozwieją złudzenia, ukształtują prawidłowe, zdrowe poglądy i oczekiwania wobec siebie, partnera, dziecka i innych osób. Po drugie – instrukcje i wskazówki. Nie uda się bez wielokrotnego powtarzania w praktyce stać się mistrzem kąpania dziecka czy prawidłowego przystawiania do piersi, ale naprawdę można szybciej się tego nauczyć, korzystając z rad i wskazówek kompetentnych osób. Po trzecie, młodzi rodzice potrzebują konkretnego wsparcia i powinni nauczyć się o nie prosić. To wsparcie, to nie obdarowywanie rzeczami (choć oczywiście przekazanie ubranek, nie używanego już wózka czy łóżeczka jest często mile widziane), ale przede wszystkim pomoc np. w ogarnięciu domu, w zrobieniu zakupów, a nieco później zaopiekowanie się dzieckiem na czas umożliwiający matce np. spokojną wizytę u fryzjera albo na siłowni czy wspólne wyjście rodziców do kina. Po czwarte wreszcie, pomoc to udzielanie wsparcia emocjonalnego – gotowość zrozumienia, wysłuchania, pocieszenia, dodania odwagi. I co chyba najważniejsze – przekonanie młodych rodziców, że mają prawo prosić innych o pomoc.